W potocznej, ogólnej wypowiedzi można by było uznać za normalne, tak samo stwierdzenie, że to „naziści dokonywali zbrodni”, jak i że „Niemcy dokonywali zbrodni”. Ostatnio jednak coraz częściej ze strony środowisk bliskich Kościołowi Katolickiemu, pada szczególny nacisk na to, by mówić nie „naziści” – a „Niemcy”, zaś pojęcie „nazizm” wręcz wyrugować z krytyki nazistowskich zbrodni. Promowanie takiej retoryki jest coraz bardziej popularne i zdaje się mieć konkretny cel. Pierwszy raz taką sytuację zobaczyłem przy akcji dotyczącej „polskich obozów śmierci”, mającej odnosić się do błędów w wypowiedziach zagranicznych polityków. Inicjatywa niby słuszna – tyle, że na grafikach tej akcji było widać nie flagę Trzeciej Rzeszy, ale flagę współczesnej Republiki Federalnej Niemiec. Można by więc dojść do wniosku, że za nazistowskie obozy koncentracyjne, odpowiadają żyjący współcześnie Niemcy.
Obecnie, zarówno przy tłumaczeniach dotyczących tego czyje były nazistowskie obozy, jak i w różnego rodzaju grafikach rozpowszechnianych w internecie, można zauważyć regularność. Sugeruje się tam, że nazistowscy zbrodniarze, żołnierze, obozy koncentracyjne – to nie kwestia „nazistów”, tylko „Niemców”. W potocznej mowie można jeszcze dopuścić obydwa słowa, jednak jeżeli kładzie się celowy nacisk na powszechne użycie tylko jednego pojęcia, kosztem wyrugowania tego bardziej odpowiedniego – i ma to miejsce w debacie publicznej, stanowi już to manipulację pojęciową.
W języku mamy do wyboru pojęcia szersze i węższe. Możemy powiedzieć zarówno np. „człowiek”, jak i „mężczyzna” lub „kobieta”. Jeżeli będziemy chcieli powiedzieć „kobiety rodzą dzieci”, będzie to określenie najlepsze. Gdy powiemy „ludzie rodzą dzieci” – też będzie to stwierdzenie poprawne, choć słowo „ludzie” będzie tu pojęciem już zbyt szerokim (ważny jest tu kontekst). Gdy jednak ktoś będzie głosił, że „trzeba podnieść kary dla mężczyzn dopuszczających się wykroczeń drogowych” i odniesie to do zwiększonej liczby wypadków w ogóle – będzie to manipulacją, bowiem za wypadkami tymi stoją ogólnie „ludzie”, ewentualnie „obywatele”, albo „kierowcy”, czyli zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Kary powinny być więc w takiej sytuacji zwiększone dla wszystkich obywateli, a nie jednej płci.
Podobnie jest z nazistami i Niemcami. Do określania ludzi wyznających nazizm i dokonujących zbrodni w myśl nazizmu, bardzo dobrze pasuje określenie „naziści”. Określenie „Niemcy”, jest już uogólnieniem, bo obywatelstwo niemieckie nie determinuje nazistowskich poglądów. Wśród ówczesnych Niemców, wielu było przeciwnikami nazizmu – i sporo takich ludzi skazano tam nawet na śmierć. Nacisk, na używanie w kontekście nazistowskich zbrodni słowa „Niemcy”, sugeruje natomiast, że wszyscy Niemcy popierali nazizm i że wszyscy Niemcy – również współcześni – są odpowiedzialni za tamte zbrodnie.
Podobnie mylące może być mówienie o obozach koncentracyjnych. To nie tylko obciążanie odpowiedzialnością za nie wszystkich, również współcześnie żyjących Niemców. Mówiąc o „niemieckich obozach” można mieć na myśli zarówno obozy prowadzone w Europie przez Trzecią Rzeszę, jak i obozy Cesarstwa Niemieckiego w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiejsza Namibia) zakładane w ramach ekspansji kolonialnej. Nie ma pomiędzy tymi dwoma państwami ciągłości ustrojowej – mimo, że w Trzeciej Rzeszy istniały pewne symboliczne odwołania do dawnego państwa. Określenie jest więc nieprecyzyjne – a forsowanie użycia nieprecyzyjnego określenia w kontekście wyznaczania dokładnej odpowiedzialności, jest nadużyciem.
Z drugiej strony manipulacja ta stanowi ciche uniewinnianie nazizmu – tak by nie kojarzył się z własnymi zbrodniami. Można by to uznać, za efekt uboczny obciążania winą wszystkich Niemców. Jednak biorąc pod uwagę sympatie środowisk posługujących się tą retoryką – wyrażane choćby w używaniu na marszach flag wzorowanych na fladze NSDAP (tyle, że z krzyżem celtyckim zamiast swastyki), promowaniu takich postaci jak Léon Degrelle (założyciel Christus Rex i oficer Waffen-SS) czy atakowaniu mediów za mówienie o ludziach gloryfikujących w Polsce Hitlera – może to być też działanie celowe.
Najprawdopodobniej taki właśnie cel stawiają sobie tutaj te środowiska. W przypominaniu kto stał za zbrodniami nazistowskimi nie chodzi o prawdę historyczną – jak twierdzą ci ludzie – ale o wzbudzanie niechęci do współczesnych Niemiec oraz szczątkową obronę samego nazizmu. Zaplanowany, rozpowszechniony nacisk na mówienie tylko o „Niemcach” zamiast o „nazistach”, rozmywa z jednej strony odpowiedzialność nazizmu, z drugiej zaś – obciąża odpowiedzialnością za nazistowskie zbrodnie wszystkich Niemców – w tym żyjących współcześnie, niemieckich liberałów, lewicowców, demokratów. Co więcej – skoro wszyscy Niemcy odpowiadają za nazistowskie zbrodnie, to idąc tym tokiem rozumowania, za kolaborację Narodowej Organizacji Radykalnej czy zbrodnie Narodowych Sił Zbrojnych – trzeba by było również obwiniać wszystkich Polaków, a nie tylko te konkretne organizacje i ich ideologię. Być może w ten sposób środowiska te, chcą zamknąć usta krytyce tych organizacji – która tym samym stawałaby się „atakiem na Polaków”. W praktyce ludzie ci usprawiedliwiają również tok rozumowania, któremu pierwotnie chcieli się rzekomo przeciwstawić.